czwartek, 29 czerwca 2017

Boże, ale rzyg z tym hołubieniem ego, ale ok. Jestem wspaniałą osobą, jem wspaniale słodką marchewkę, jutro bronię swoich beznadziejnych czterdziestu stron po angielsku o Beckettcie i Monty Pythonie. Wczoraj widziałam, co prawda z daleka, ale jednak, wspaniałego Thoma o wspaniałym głosie i od razu mam niewiarygodną ochotę na wspaniały album In Rainbows. Za oknem wspaniale urywa chmury, a Alek jest na wspaniałym dniu otwartym jakiejś firmy w Alchemii. Zapewne wspaniałej. Żyjmy wspaniałymi żyćkami albo wspaniale się zajebmy, bo tak naprawdę, to jest jakaś masowa iluzja, te wszystkie wspaniałe rzeczy obecnie. A patrząc na tych wszystkich młodszych ludzi na Openerze, zaczynam się zastanawiać, o co w sumie w życiu chodzi. Bo ja to bym chciała tylko pojechać na Sycylię w październiku, zostać na uczelni, kupić sobie krótkie martensy i mieć ładną cerę. Straszne. Nie mam pojęcia, dlaczego wszędzie wyświetlają mi się reklamy typu "zaplanuj swój pogrzeb" albo "pożyczka na pogrzeb", przysięgam. Tzn. planuję samobójstwo w niedalekiej przyszłości, ale pewnie jak zwykle odłożę to w czasie.