środa, 22 września 2010

Szkolne sprawuneczki

Cóż za pięłkne mamy popołudnie. Chwilowo jestem ładnie zorganizowana, piję sobie pyszną herbatkę i słucham Sigur Rós. Wczoraj była premiera siódmego sezonu House'a, dziwaczny ten pierwszy odcinek, no ale okokok, poczekajmy 3 dni do Dextera, aaaaa! Jeśli chodzi o szkółkowość, w poniedziałek nieco zawaliłam sprawdzian z biochemii, jednakowoż troszkę mi to zwisa, bo zrobiłam takie głupie błędy, że dostanę okrąglutkie 3, ale uświadomiłam je sobie dosyć szybko i zdałam sprawę ze swojej głupoty tak, że nie wyszłam z tego ze sporym uszczerbkiem na poczuciu wartości, a tak to wiem, że się uczyłam no i ogarnęłam to, jeśli chodzi o maturę. No, głupie jak-zwykle-definiowanie, ale trudno. Z kolei dzisiaj dostałam pierwszą ocenę w tym roku, 4+ z rozprawki z angielskiego, ale w sumie to nie rooobi, ani to nie pokazuje mojego bogactwa językowego, ani inteligencji, toteż mogłam dostać i mniej. No, to tyle takich oto bzdur, i-D mnie pochłania i idę poczytać teorię z fizyki, a nuż coś zrozumiem.