piątek, 2 kwietnia 2010

I know the pieces fit.

Hejka, dawno nie pisałam ja tu, to teraz trochę popiszę. Moja mama uzależniła się od pasjansa pająka, ale teraz Karolina przyjechała i okupuje kompa dniem i nocą, toteż mama ma jest na pasjansowym odwyku. W między czasie moje wyobrażenia, sny i marzenia osiągnęły siłę supernowej, a okoliczności sprzyjające możliwemu spełnieniu się powyższych również podejrzanie łatwo następują. Jest dziwnie. Mam posiniaczone stopy trochę, z niewyjaśnionych przyczyn. Z Paulą wczoraj przeszłam kilka kilometrów Pryszcza Gdańskiego, który jest wcale bardzo klimatyczny, w poszukiwaniu jakichś jeszcze bardziej klimatycznych rzeczy z listy Izy, które sobie wymyśliła, a które niestety nie istnieją, Paula skończyła z dziwnymi lumpeksowymi książeczkami, a ja w stroju ludowym Tadżykistanu. No dobra, żałt. Następnie trafiwszy do Gdańska i zjadłszy olbrzymi obiad w Bio-wayu (zrobię się fanką bio-waya na facebooku, serio) w postaci monstrualnego naleśnika ze szpinakiem, który nota bene uwielbiam, a także tysiąca ośmiuset jedenastu milionów surówek, nie mniej jednak potem troszkę też pofociłam mym Zenonem, poszlajałyśmy się i paputki. Następnie wylądowałam na Przymorzu, byłam nieziemsko zmęczona, a jakieś ploty poszły, że ma super extra droga wylotowa na Warszawę jest zamknięta, toteż z Karolką przeczekałyśmy czas niepokojów i wyruszyłyśmy w drogę powrotną. W domu z kolei naszła mnie wielka refleksja, bo wcześniej w Panoramie usłyszałam nius, który zmienił moje dotychczasowe życie. Na razie nie zdradzę szczegółów, ale spałam dzisiejszej nocy maksymalnie 4 godziny, bo było niewygodnie i rozmyślałam. Ostatnio cały czas rozmyślam. Pani Agnieszka J., powiedziała kiedyś, że życie we własnej głowie jest niebezpieczne, ale to nie moja wina, że co rusz mam wizję jak wygrywam milion i zastanawiam się co bym z nim zrobiła. Paula, gdyby wygrała, kupiłaby mi aparat, kocham ją. Nie mniej jednak mam naprawdę milion wizji na miliony złotych, ale nie róbmy też ze mnie takiej materialistki, wewnątrz mojej głowy panuje środowisko zasadowe. Zasada jest taka, że niewiele mi brakuje, coby wylądować na Srebrzysku. Ale nie chcę się rozprawiać na takie tematy znowuż. Duda-Gracz maluje genialne akwarele. Jutro zrobię krówkę, a dziś skończę jeden z mych zaczętych obrazów. Czy to nie piękne, że los mi sprzyjnął (no, no) i tak, to prawda, IDĘ NA REŻYSERIĘ!!!!!!!!!! Cośtam cośtam lalala, my wildest dreams will come trueee, ołjeeeee.

Oto Paula, bo jest cudowna! Jest mym wsparciem, ostoją, azylem i w ogóle wporzo baba. I ten, ja Cię słucham Paula, nawet jeśli sprawiam inne wrażenie czasem, naprawdę.


No i lubi te focie, ale mówiłam Ci, Paulina, że na tym drugim było widać Ci zęby!