sobota, 6 marca 2010

Wszystko z Vitalogy brzmi troszkę na jedno kopyto.

Super. Szaleję sobie od rana na fejsbuczku, jem płatki Nestle Fitness z owockami tudzież serek wiejski z otrębami i ziarnami słonecznika, piję zieloną herbatę, ćwiczę 10 minut na godzinę, wypróbowałam mój stary-nowy męski rower, ćwiczę jogę też na przykład, oglądam niemieckiego Woga Pauli, zastanawiam się czy Alicja się udała, piję 3 litry wody dziennie, chodzę bez skarpetek co prawda, ale zrobiłam mojej mamie listę, co ma mi kupić w Anglii ("I: Noo, jedzie do GB. K: Na tydzień do galerii? ;oooo"), słucham obsesyjnie dużo Pearl Jamu, a nie mam jeszcze dyskografii, zrobię sobie na drzwiach coś dziwnego ze zdjęć z książeczek z płyt PJ. Ale puenta miała być taka, że mimo tej zbilansowanej diety, aktywności fizycznej i zdrowego trybu życia, w nocy moja twarz spuchła do rozmiarów piłki do siatkówki, mam purpurowe załzawione oczy, a o czerwonych plamach na twarzy już nie wspominam. :)

4 komentarze:

  1. co żeś płakała całą noc?
    oj mój Ty Płaczku, czemu tak?:/

    :*

    OdpowiedzUsuń
  2. JA BEMBOLĘ, kto powiedział, że płakałam? UCZULENIE, mózgu!

    OdpowiedzUsuń
  3. no nie zrozumiałam, wybacz, grypa mnie chyba jakaś dopada:> grypa mózgu.
    a co Ci?:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dunno, chyba coś zjadłam i wyglądam jak bania w czerwone plamy.

    Weź gripex, nie bądź Kamil.

    OdpowiedzUsuń