To jest nieprawdopodobne. No. No hej, właśnie napisałam posta długiego jak.. no ja Cię sunę (tak mówi moja Mamusia), długiego jak broda świętego Mikołaja. Ale się skasował, z niewiadomych przyczyn kazało mi się od nowa zalogować, a post się nie zapisał. I bardzo dobrze, bo był żałosny, ale nie o to chodzi, że żałosny łojojojoj użalam się mmm, a sam fakt, że mówię, że był żałosny jest tym użalaniem, oj nie. To był post oczyszczający, opisałam swoją DROGĘ PRZEZ MĘKĘ, w pewnej kwestii.. długo by opowiadać, co już w sumie zrobiłam, ale się skasował, trudno, ale mi ulżyło, naprawdę i w między czasie znalazłam złoty środek na mój problem, a mianowicie.. dystans. :D
Miała być refleksja na koniec wakacji, to będzie. Jest ona taka, że znowu mi się sypie, serio, dużo mi się sypie, bo racjonalnie, mam problemy, moja mama leży w szpitalu, nie mam pieniędzy, nie chodzi o te zarobione, że oł noł, nie mam za co kupić sobie spódnisi i rajstopków, muszę opłacić dziwne rzeczy, bo się pokomplikowało no i cóż, długo by się rozprawiać, ale jakoś to rozwiążę, nie takie rzeczy się robiło w harcerstwie po pijaku. Ej, miała być ta refleksja, no kurde, ale jej nie będzie, muszę tutaj posprzątać, zrobić pranie, zrobić sobie obiad, znaleźć coś na jutro, bo nie mam w czym chodzić, zwłaszcza nie mam nic galowego, muszę odpisać Willemowi, muszę rozkminić kwestię książek, zeszytów et cetera, muszę pomyśleć nad zakupami jedzeniowymi i w ogóle i w ogóle dużo, dużo, dużo, dużo. Wakacje były wakacjami, nie pamiętam ich już za dobrze, ale wiem, że szalenie kocham Izę, która jak zwykle, przewróciła dużo w mojej głowie do góry nogami, ale w bardzo dobrym sensie, przemeblowała, bo ja chciałam przemeblować jej, wiesz o co chodzi, czyż nie? I jest dobrze, już jest dobrze. Poznałam Kasię, lepiej, widać 8 lat to czasem za mało, by kogoś w pełni poznać, a ludzie też się non stop zmieniają. Przepracowałam miesiąc ponad, z korzyścią, dużą, chociaż też kończę te wakacje z małą obsesję, którą już zrozumiałam, więc jest niegroźna.. ale, moja psychika i 9 jaźni bywają niebezpieczne. Trochę jednak mało było Pauli, dziewczyn i tego klimatu szkoły od dobrej strony, ale sądzę, że to się zacznie teraz. Dlatego się cieszę. A swoją drogą, dzisiaj mija rok od Warki Strong pod kościołem na Górnej Oruni.. szczerze? Jakoś tak bez wielkich emocji o tym myślę, zobaczymy jak będzie w szkole. Kurde, te wakacje były popieprzone. Szpitale i osy, multikłik usamodzielnienie się, Medżik w Krzywiniu, Kanął Ełos.. Trochę się zmęczyłam, a w szkole nie odpocznę, ale widzę tego plusy, więc WE CARRY ON! C.D.N.