wtorek, 31 sierpnia 2010

Setink san kent szajn, nał jor gołn..

To jest nieprawdopodobne. No. No hej, właśnie napisałam posta długiego jak.. no ja Cię sunę (tak mówi moja Mamusia), długiego jak broda świętego Mikołaja. Ale się skasował, z niewiadomych przyczyn kazało mi się od nowa zalogować, a post się nie zapisał. I bardzo dobrze, bo był żałosny, ale nie o to chodzi, że żałosny łojojojoj użalam się mmm, a sam fakt, że mówię, że był żałosny jest tym użalaniem, oj nie. To był post oczyszczający, opisałam swoją DROGĘ PRZEZ MĘKĘ, w pewnej kwestii.. długo by opowiadać, co już w sumie zrobiłam, ale się skasował, trudno, ale mi ulżyło, naprawdę i w między czasie znalazłam złoty środek na mój problem, a mianowicie.. dystans. :D

Miała być refleksja na koniec wakacji, to będzie. Jest ona taka, że znowu mi się sypie, serio, dużo mi się sypie, bo racjonalnie, mam problemy, moja mama leży w szpitalu, nie mam pieniędzy, nie chodzi o te zarobione, że oł noł, nie mam za co kupić sobie spódnisi i rajstopków, muszę opłacić dziwne rzeczy, bo się pokomplikowało no i cóż, długo by się rozprawiać, ale jakoś to rozwiążę, nie takie rzeczy się robiło w harcerstwie po pijaku. Ej, miała być ta refleksja, no kurde, ale jej nie będzie, muszę tutaj posprzątać, zrobić pranie, zrobić sobie obiad, znaleźć coś na jutro, bo nie mam w czym chodzić, zwłaszcza nie mam nic galowego, muszę odpisać Willemowi, muszę rozkminić kwestię książek, zeszytów et cetera, muszę pomyśleć nad zakupami jedzeniowymi i w ogóle i w ogóle dużo, dużo, dużo, dużo. Wakacje były wakacjami, nie pamiętam ich już za dobrze, ale wiem, że szalenie kocham Izę, która jak zwykle, przewróciła dużo w mojej głowie do góry nogami, ale w bardzo dobrym sensie, przemeblowała, bo ja chciałam przemeblować jej, wiesz o co chodzi, czyż nie? I jest dobrze, już jest dobrze. Poznałam Kasię, lepiej, widać 8 lat to czasem za mało, by kogoś w pełni poznać, a ludzie też się non stop zmieniają. Przepracowałam miesiąc ponad, z korzyścią, dużą, chociaż też kończę te wakacje z małą obsesję, którą już zrozumiałam, więc jest niegroźna.. ale, moja psychika i 9 jaźni bywają niebezpieczne. Trochę jednak mało było Pauli, dziewczyn i tego klimatu szkoły od dobrej strony, ale sądzę, że to się zacznie teraz. Dlatego się cieszę. A swoją drogą, dzisiaj mija rok od Warki Strong pod kościołem na Górnej Oruni.. szczerze? Jakoś tak bez wielkich emocji o tym myślę, zobaczymy jak będzie w szkole. Kurde, te wakacje były popieprzone. Szpitale i osy, multikłik usamodzielnienie się, Medżik w Krzywiniu, Kanął Ełos.. Trochę się zmęczyłam, a w szkole nie odpocznę, ale widzę tego plusy, więc WE CARRY ON! C.D.N.