poniedziałek, 2 sierpnia 2010

The Reincarnation of Benjamin Breeg

No hej. Nie mogę w to uwierzyć, no nie mogę, a nie, jednak nie muszę, myślałam, że skasowałam dyskografię Iron Maiden, ale właśnie się okazało, że jednak ją mam, więc nie muszę w nic wierzyć, ok, to był średni pomysł na wstęp. W każdym razie od jakichś dwóch dni, bez żadnego wyraźnego powodu, siedzi mi w głowie The Reincarnation of Benjamin Breeg. Kiedy ja, do jasnej cholery, ostatni raz słuchałam Ironów? Chyba będąc na ich koncercie w sierpniu 2008.. aż sobie zapuszczę, no proszę bardzo.



Generalnie mnie to troszkę przeraża. Także to, że co drugie słowo, ostatnio używam "generalnie" i "szczerze powiedziawszy". Dziwnie.. dziwnie. W każdym razie przeraża mnie głównie to, że jestem bardziej eklektyczna, niż wyglądam. Albo może nie.. może właśnie mniej, chodzi o to, że Tool do mnie wrócił i znowu brzmi niesamowicie przepięłknie, jeszcze troszkę potrzebuję, ale generalnie znowu go słucham (świadomie, nie tylko skrobelkuję) i mogę tańczyć jak Audrey Horn, ale jak tańczy Audrey Horn, nie wie nikt, kto nie widział najlepszego (moim zdaniem) serialu, jaki kiedykolwiek powstał, a mianowicie Twin Peaks. Wczoraj był dzień dziwny, zjadłam dwa olbrzymie talerze spaghetti, takiego ju noł, bez żadnych NiSkOKalOryCznYcH zAmIeNnIkóW i miałam wiele refleksji dotyczących muzycznych nurtów, jakie rwącym tempem mnie pozajmowały. Może narysuję mapę. Mój żądny szufladkowania umysł zawsze systematyzuje takie rzeczy, ale upraszczając: moja playlista wygląda jak zmieszanie lodów jagodowych i musztardy. (Kulinarne metafory nigdy nie są nie na miejscu.)

Fociowy przerywnik1:

(z dedykacją dla Adama)

Tydzień zaczęłam około godziny 8:30, po czym wypiłam olbrzymią kawe, zjadłam olbrzymi serek wiejski z dżemem, otrębami i 10 łyżkami muesli (chociaż i tak pewnie według wszystkich, którzy znają mnie lepiej niż ja sama, odżywiam się nieracjonalnie i w ogóle się głodzę nanana) poszłam pod prysznic, obejrzałam odcinek Grey's Anatomy, wypiłam drugą kawę z mamą i generalnie here we are. Chciałam mieć dzisiaj jakieś niecne plany, ale ich kwintesencja to chyba to, że pójdę na piechotę do babci, damn, skończyłam tą pracę (całe szczęście) mam kilka stów na wojaże (włajaż włajaaaż..), 1,5k wydałam na aparat, resztę dam mamie na biologię i chemię no i generalnie tak, czekajmy tylko na rozpoczęcie roku szkolnego, bądźmy goli i wesoli. Właściwie to weseli. Mam nadzieję, że z kolei skończę ten tydzień gdzie indziej, WIELKOPOLSKIE - WOJEWÓDZTWO CZEGOŚTAM. 51°58'N16°49'E. Krzywiń w powiecie kościańskim. Będzie.. niewypowiedzianie niesamowicie, you'll see, Izabela. :) A następnie, MAŁOPOLSKIE - WOJEWÓDZTWO JESZCZE CZEGOŚ INNEGO, nie wiem czy wiesz, Alina, ale wczoraj minął rok, odkąd się spotkałyśmy no i generalnie też we'll see, wszysko się uda. Niewskazane jest nie mieć wszyskiego. A ja nadal słucham tych Ironów. Olaboga. Cóż za trwoga.

Jeszcze tylko fociowy przerywnik2:

(szpanuję, ale nadal go nie ujarzmiłam)


I idę oglądać Grey's Anatomy i True Blood. Paputki.

1 komentarz:

  1. Ach, jak ten czas leci! No i czekam na Ciebie w mojej samotni, przejeżdżaj że prędko!

    OdpowiedzUsuń