To był bełkot pijańczy, choć w zasadzie wypiłam dziś tylko 3 kubki zielonej herbaty i trochę ponad 1,5l wody mineralnej niegazowanej Primavera. Nie mniej jednak 8 dni już nie piję kawy i jest mi z tym dziwnie, ale nie płaczę ani nie walę głową w ścianę, piszę wiersze i ryję cyrklem, choć takowego nie mam.
Z okazji zdobycia bieguna przez tego tam niepełnosprawnego Jasia czy innego Stasia (Stanisław to mój syn, który ma jakieś -5 lat), a właściwie z okazji uderzenia w ten bardziej pozytywny biegun mojej dwubiegunowej dziewiątej jaźni, strzelę tu jakąś focią, coby przypomnieć sobie, co lubię robić oprócz leżenia na boku i machania nóżkami.


Tak, ja też nie wiem o co chodzi, ale rozczuliłam się, jak sobie przypomniałam, że żeby zrobić to dolne zdjątko, musiałam położyć się na trawie w Karpaczu i zapewne zabić dziesiątki żywych organizmów bytujących wówczas pod mym niewątłym ciałem.